Nie kłam.

Ostatnio pomyślałam sobie, że kłamstwo jest tak powszechne, że jego obecność można nazwać jakąś formą patologicznej symbiozy - straciliśmy umiejętność jego rozpoznawania i nazywania, bo stało się kolejnym fizjologicznym układem podtrzymującym życie. Ale tylko na powierzchni, ponieważ pod tym, co nazywamy owocem kultury i wychowania, przeczuwamy, że coś jest nie tak. Utrata sensu życia? Prokrastynacja? Brak energii? A co, jeśli pokaźną cegłą w fundamencie tych problemów jest okłamywanie siebie i podtrzymywanie iluzji kreowanych przez innych ludzi?

Oczywiście rozumiem psychologiczny aspekt kłamstwa jako mechanizmu obronnego. Jednak skala tego mechanizmu jest ogromna. Podejrzewam, że wymknął się spod naszej kontroli i żyje swoim życiem jak osobny byt. Poraża mnie ilość autorytatywnych porad, sugestii odnośnie właściwego postrzegania rzeczywistości, jedynie słusznych interpretacji wszelkich aspektów życia, no i oczywiście specyfika oficjalnej narracji. Gdy komunikuję swoje przekonania, czasami czuję się jak niewychowany dzieciak, który nie nauczył się jeszcze reguł tej gry. 

Może się mylę, może to ja jestem w takim momencie życia, kiedy razi mnie rozjazd obrazu świata budowanego w narracji oraz faktów. Z pewnością dochodzenie do prawdy o sobie i rzeczywistości jest bardzo osobistym procesem i bardzo indywidualnym. Niemniej jednak na pewnym etapie życia niezbędnym dla zachowania szeroko pojętego zdrowia. Dotarło do mnie, że gdy coś się w życiu sypie, nie pozostaje nic innego, jak złapać za szpadel i przekopać ten ogródek, czyli pożegnać szkodliwe mechanizmy obronne, sabotujące przekonania, a czasem także ich nosicieli. Efekt tego wysiłku może nas zaskoczyć.

To bardzo trudne - porzucić odtwórcze przeżywanie codzienności i podjąć twórczy wysiłek urządzania swojego życia zgodnie z tym, co mi w duszy gra. Od gotowego przepisu, do wariacji i innowacji. Zerwać wszystkie tapety przykrywające plamy na ścianach, dać im odetchnąć i zacząć dekorować czyste powierzchnie. Możliwości dekoracji są nieskończone. Paradoksalnie, gdy zamieniam cudze rozwiązania czy projekty na rzecz szpadla i ciężkiej pracy, pojawia się nowa energia, pojawia się kreatywność, poczucie sprawczości i apetyt na życie. 

No i znowu, dobre życie to nie perpetuum mobile niestety. Raz wprawione w ruch nie będzie kręciło się samo. Odcinając się od respiratora, decyduję się na życie na moich warunkach, przejmuję też odpowiedzialność - z całym dobrodziejstwem inwentarza. To ja dbam o czystość mojej przestrzeni, to ja zarządzam mechanizmami obronnymi, to ja rozstrzygam co mi służy, a co szkodzi. To ja mówię prawdę. To ja kłamię.





Komentarze

  1. Kłamstwo jest kłamstwem czyli kazdy jest "złodziejem" rzeczywistości, szkoda tylko, że tak mało ludzi to rozumie by kłamców piętnować!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Umiem, więc zrobię

Sztuka nanokroków

Czy potrafisz poprosić o pomoc?