Sztuka nanokroków

Od jakiegoś czasu dużo mówi się o rozwoju osobistym (RO). Sama jestem w rozwoju - chyba można tak powiedzieć, gdy świadomie i z premedytacją poświęcam swój czas i pieniądze na stawanie się możliwie najlepszą wersją samej siebie. Każdy kto zaczął wie, że to długi i kręty proces - swoista sztuka nanokroków. Gdy przebiegniesz 5 kroków, nagle musisz cofnąć się o 6, a potem 2 powolne do przodu i tak w kółko, ale ostatecznie mozolnie do przodu. W pewnym momencie trud zamienił się w poczucie sprawstwa i satysfakcję, bo w końcu zaczęłam dostrzegać zmiany, na które tak ciężko pracowałam, choć nawet nie wiedziałam do końca czego oczekuję - chciałam być po prostu szczęśliwa.

W trakcie pokonywania własnej drogi, zauważyłam, że odbiorcami przeróżnych szkoleń, kursów czy webinariów w zakresie RO są osoby, które z różnych powodów chcą zmienić pracę, branżę, są wypalone zawodowo, są nieszczęśliwe z racji niewspierającego środowiska, czy zwyczajnie domowy budżet przestał się spinać. Mówię tu o osobach 35+, gdy trudno zrobić rewolucję w sferze zawodowej, bo lokalizacja, bo dom i rodzina, bo przecież tyle czasu poświęciłam na znalezienie się w tym oto fantastycznym miejscu, bo co innego mogę robić? Nie wspomnę o klasycznym za późno na zmiany. No wszystko, co pozornie racjonalne gra na naszą niekorzyść. 

Tymczasem już na pierwszym konkretnym szkoleniu z szeroko rozumianego RO dowiadujemy się, że jedyne co nas ogranicza, to własne przekonania. Tutaj zaczyna się praca ze sobą. Przebudzenie  - hasło typowe dla RO nie ma wymiaru religijnego, jest jedynie (i aż) synonimem odpowiedzi na proste pytanie - KIM JESTEM. To na tym mocnym fundamencie - na samoświadomości -  zaczynam rekonstrukcję. Czy potrafię to zrobić samodzielnie? Nie. Dlatego rozmawiam z różnymi ludźmi, słucham podcastów, czytam oraz szukam inspiracji i informacji. Podejmuję się nowych zadań, stale uczę się nowych rzeczy. Rozwijam się i zmierzam do celu, który dziś widzę wyraźnie, dlatego zaczęłam zadawać właściwe pytania, na które otrzymuję odpowiedzi instruujące mnie jak ów cel zrealizować. 

Jakie to przewrotne - do znalezienia odpowiedzi trzeba naprawdę dużo wiedzieć, żeby zadać właściwe pytanie. Zaczęłam od zderzenia z problemem. Po omacku zaczęłam szukać rozwiązania i tak krok po kroku odkryłam, że pierwotny problem okazał się rozwiązaniem. Nie wszystko jest tym, na co wygląda, nawet gdy chodzi o nas samych. Czy coś jest białe, czy czarne często zależy od przyjętej perspektywy. Wszystkie moje doświadczenia, zwłaszcza najświeższe, doprowadziły mnie do wniosku, że trzeba próbować, trzeba się odsłaniać, trzeba się narażać - nic mi nie będzie, a bardzo prawdopodobne, że odkryję coś, co może zmienić moje życie na lepsze. Trzeba też mieć plan. I ja go mam... Opowiem trochę o nim w kolejnych wpisach :) 










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Umiem, więc zrobię

Czy potrafisz poprosić o pomoc?