Czy optymiści martwią się mniej?

Czasami czuję się jak na huśtawce i przeskakuję z jednej skrajności w drugą. Raz jestem pełna optymizmu i wiary w pomyślność, a raz zapadam się w otchłań przygnębienia i marazmu. Raz widzę wszędzie możliwości i szanse, a innym razem zagrożenie i bierność. Zastanowiłam się nad tym, bo nie cierpię żyć w poczuciu zagrożenia, zwłaszcza, gdy niebezpieczeństwo wyłazi z różnych zakamarków jak złodziej. Zwłaszcza, gdy problemy, które przede mną wyrastają idą w parze z przekazem klęski, a nie bodźcem do zmiany czy korekty aktualnej perspektywy. Boli mnie żołądek, gdy myślę o konsekwencjach aktualnych zagrożeń i ta myśl wcale nie dodaje mi siły do działania.

No właśnie - myśl. 

To tylko myśl. To aż myśl. Myśl nie jest faktem. Myśl może nawet nie być moja. Mogę myśleć cudze myśli. Mogę mielić w głowie cudze myśli. Mogę wyprzeć własne dążenia i cele, ponieważ paraliżują mnie cudze, negatywne myśli, które zaczynam traktować jak własne. Gdy to piszę, w głowie pojawia mi się automatycznie cudza myśl, że tracę rozum - jak to moje myśli mogą nie być moje? Jakim cudem w mojej głowie pojawia się prątek próbujący powalić mnie na ziemię? Jak ofiarę, która wie, że już nie ujdzie z życiem. A gdzie instynkt samozachowawczy? A gdzie wola przetrwania? A gdzie jestem w tym wszystkim JA? 

A ja w gruncie rzeczy czuję, że te wszystkie zdarzenia niosą dla mnie coś dobrego. Że mam to złapać i wziąć. Że to jest dobre, choć na takie nie wygląda na początku. Szczęśliwie coraz częściej dostrzegam w codzienności szanse niż zagrożenia. Im mniej poddaję się nastrojom panującym na zewnątrz, tym bliżej siebie jestem. Tym łatwiej jest mi postawić granicę. Czasem o tym zapominam i zapadam się znów w strumień cudzych myśli, ale coraz częściej zauważam ten moment i włączam cenzurę myśli. Dyscyplina myślenia. 

Dyscyplina - słowo, które dziś kojarzy się z ciężką pracą. A przecież wolę łatwe i szybkie rozwiązania. Czy dyscyplinując swoje myśli mogę poprawić komfort życia? Mogę. Ponieważ paradoksalnie dyscyplina nie ogranicza mnie, tylko daje mi wolność. Wolność samodecydowania i samostanowienia. Jak postrzegam siebie, jak postrzegam swoje umiejętności, talenty, kompetencje i ogólnie własne zasoby. Dokonuję wyboru - postrzegam pozytywnie - jestem blisko siebie lub postrzegam negatywnie i pozwalam, aby cudze myśli sterowały moim życiem. 

Jak to zatem jest? Jestem optymistką? Martwię się mniej? To zależy. Na szczęście ode mnie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Umiem, więc zrobię

Sztuka nanokroków

System wartości